niedziela, 26 stycznia 2014

Kilka słów o podróżowaniu

W wielu głowach tkwią głęboko zakorzenione mity o podróżowaniu.  Przed, a także w trakcie swojej włóczęgi spotykałem się z wieloma dziwnymi opiniami powtarzanymi przez ludzi, którzy tak na prawdę nigdy nie odważyli się zrobić tego pierwszego kroku. Po co sobie komplikować tak prostą sprawę. Przechodząc do rzeczy, na pierwszy strzał wystawiam wymówki, czyli w jaki sposób wmawiamy sobie że to nie dla nas. Dla przykładu wezmę pod lupę kilka z nich.

"Nie mam pieniędzy"
Słyszałem to od wielu ludzi, zaczynając od młodych, a kończąc na starych dziadkach. Utarło się, że jak ktoś pozwala sobie na podróżowanie, to musi być przy kasie. Bzdura! Nikt ci nie każe spać w pięciogwiazdkowych hotelach, jeździć taksówkami (chociaż i to jest w niektórych miejscach zaskukująco tanie), i jeść w ekskluzywnych restauracjach. To co składa się na budżet podróży to: transport, nocleg, wyżywienie oraz bonusy typu wiza czy imprezy. Tak więc jadąc autostopem, śpiąc w namiocie, u znajomych, przez couchsurfing lub w tanich noclegowniach pozostają nam tylko wydatki na jedzenie. To oznacza że w niskobudżetowej podróży wydajesz TYLE SAMO CO W DOMU, nieco mniej lub więcej w zależności od kraju. Tak więc, jeśli znasz pewne mechanizmy to twój budżet rośnie razem z apetytem. Są też sposoby na jedzenie za darmo i Ci bardziej hardcorowi z nich korzystają.
Po przedstawieniu swojego planu podróżowania przez długi czas i wiele krajów, niektórzy ludzie odruchowo wykrzykują "ale musisz być bogaty!" Albo "Musisz mieć bogatych rodziców!" Oczywiście, że jestem bogaty, w umiejętność przystosowania się. Nie narzekam, że czasem nie wezmę prysznica (lub umyje się w wiadrze zimnej wody), będę spał twardo czy w namiocie, jechał stopem, często czekając przy drodze jak palant, czy nie zjem ciepłej kolacji przed snem. O sposobach na zdobycie funduszy na wyprawę chyba nie muszę wspominać. Granice są otwarte, a możliwości zarobienia kilku groszy większe niż przedtem.

"Nie mam czasu"
To też jedna z najsilniejszych wymówek. Poznałem osoby, które ciągle planują swoją wyprawę, ale nigdy nie dochodzi ona do skutku. "W maju/po zimie/jak zarobie/jak skończe szkołe/prace/sezon ulubionego serialu... Itp ,itd." Wymówek jest masa i nie zdołam ich tu wymienić, chodzi tylko o to że ci spotkani ludzie, kiedy tylko skończy się jedna z tych wymówek, kiedy już nadejdzie maj, kiedy już zarobią pieniądze, skończą szkolę, automatycznie znajdą nową wymówkę, a po niej następną... i tak w kółko... Więc trzeba choć raz wypaść z tego błędnego koła, by dostrzec jego istnienie. Czas tak na prawdę zawsze się znajdzie jeśli tego chcemy. I to dotyczy też innych płaszczyzn naszego życia.

"To jest niebezpieczne"
Na pewno niskobudżetowa podróż nie należy do najbezpieczniejszych, ale tak jak jak w kartach, tylko coś ryzykując możesz zyskać więcej. Autostop nie należy do najbezpieczniejszych środków transportu, ze względu na to, że nigdy nie wiemy kim będzie nasz kolejny kierowca. Ale bez przesady, przecież nikt nie przyłoży ci noża do krtani. Tak samo na ulicy, nikt cię przecież nie zabije. Bezpieczeństwo to w dużej mierze kwestia szczęścia (lub nieszczęścia) i zawsze możesz znaleźć się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie i masz na to taką samą szansę w swoim mieście, w Polsce, w Burkina Faso czy na Kamczatce. Jeśli nie szukasz kłopotów, to większość z nich cię omija szerokim łukiem.

"Potrzebuję kompana/kompanki"
Jesteś wolny! Czy to już samo w sobie nie brzmi pięknie? Nie zależny od nikogo, nikt nie narzuca Ci swojej woli i swoich planów. Podróż w pojedynkę, to tak na prawdę najlepsza szansa na poznanie samego siebie. Zaczynasz dostrzegać jaki jesteś, jak postrzegasz świat, na ile jesteś sobie w stanie radzić na codzień, i w tych bardziej ekstremalnych sytuacjach. Wszystko jest zależne od ciebie. Nie mając przy sobie nikogo znajomego, widzisz w nowo poznanych ludziach swoje prawdziwe odbicie. Samotna wyprawa to też umiejętność przebywania z samym sobą i przede wszystkim podróż w głąb siebie. Tak więc jeśli nie jesteś w stanie przebywać sam ze sobą i nie masz odwagi odkrywać świata na własną rękę, to czy tak na prawdę będziesz miał kiedykolwiek szanse by poznać samego siebie?

"Nie mogę porzucić swojego życia"
Oczywiście nie mówie tu o paleniu za sobą wszystkich mostów i uciekaniu od rzeczywistości. Wiadomo, że im więcej cię trzyma w jednym miejscu, tym trudniej. Wiele ze spotkanych ludzi na trasie, po prostu w pewnym momencie życia powiedziało STOP i udało się w podróż. I wielu z nich mi wyznało, że nie byli zadowoleni z dotychczasowego życia i ta odskocznia pozwoliła im popatrzeć na wszystko z dystansu. Myślisz że w wieku dwudziestukilku lat dostałeś pracę życia, lub jeśli zrobisz przerwę w studiach to twoje życie legnie w gruzach, lub "powinieneś już spoważnieć", to ciekawe co pomyślisz za kilka lat, widząc jaką miałeś szanse i z niej nie skorzystałeś. Po rocznych studiach w Hiszpanii uświadomiłem sobie, że dużo więcej zyskałem niż mógłbym zyskać zostając w tym czasie w domu. Po powrocie zobaczyłem, że najważniejsze osoby i sprawy czekały na mnie, i nic przez ten czas się nie zmieniło.
Od małego wmawiane jest nam, że "powinniśmy" postępować w dany sposób, że tak jest najlepiej. I znaczna większość będzie wlokła się tym udeptanym, bezpiecznym i znanym szlakiem. Ale po chwili zastanowienia może pojawić się wątpliwość, że większość może nie mieć racji. Może czeka na ciebie nieznany szlak, pełen trawy po pachy i dzikich węży :). Jeśli już dojdziesz do tego, że masz tak niedaleko do swojego rozumu, zaczniesz wybierać to co najlepsze dla ciebie, a nie to co zrobiłaby większość. Przecież tylko Ty jesteś odpowiedzialny za to jak przeżyjesz swoje życie, nikt nie zrobi tego za ciebie.

Kolejne przykłady takich wymówek mógłbym mnożyć i mnożyć, ale to są te najczęściej spotykane. Czy każdy jest w stanie sobie pozwolić na krótszą lub dłuższą podróż? Oczywiście (z małymi wyjątkami udupionymi przez okrutny los). Całe przełamanie się przed wyprawą, (czy też w innych sferach życia) to walka z samym sobą, i to czy ją wygrasz i zrobisz pierwszy krok, zależy tylko od ciebie i tego jak wielkie masz jaja :) a jeśli Ci ich brak to niech dalej szczytem marzeń będzie dwutygodniowy wyjazd all inclusive do Turcji czy Egiptu, całodniowy melanż w kurorcie i wpierdalanie lokalnej wersji schabowego :)

1 komentarz:

  1. tak sobie czytam dzisiaj Twój dziennik podróży, na który trafiłam przez przypadek na Facebooku (czasami w propozycjach do polubienia profili można znaleźć niegłupie rzeczy) ;)
    żeby CI posłodzić to powiem, że masz fajny styl pisania, im dalej na wschód gdy czytałam Twoje wpisy to przychodził mi do głowy "Podróże z Herodotem" Kapuścińskiego może to też przez te Indie, albo pasje poznawania nowych ludzi:)
    ale muszę na dzisiaj przerwać, lecz pewnie jutro wrócę do podróżowania, choćby dzięki Twoim wpisom wirtualnie:D

    OdpowiedzUsuń